Po tygodniowej przerwie wracamy na łamy naszego portalu. Poniżej krotki opis naszego pobytu na obozie sportowym w Gozdawie. Krótki bo wiem że nie lubicie długich opisów.
Zdjęcia z obozu juz w Galerii. Zapraszamy !!
Na miejsce naszego tegorocznego obozu w Gozdawie dotarliśmy z małymi problemami około 16.00. Na pierwszy rzut oka ośrodek zrobił na nas bardzo dobro wrażenie co później się tylko potwierdziło. Po rozpakowaniu i ulokowaniu się w pokojach udaliśmy się zaraz na pierwszy trening. O 19.00 mieliśmy kolację , później do sklepu na drobne zakupy by o 20.00 spotkać się na świetlicy w celu omówienia planu dnia jak i wdrożonych od tego sezonu wewnętrznego regulaminu drużyny. Regulamin dostępny jest na naszej stronie w zakładce „Ważne dokumenty”. W czasie tych odczytów z sufitu na głowę naszego Kierasa zaczęła kapać woda. Bronek prawie spadł z krzesła ze śmiechu poczym stwierdził ze to chyba z jego pokoju. Miał rację. Mieszkańcy pokoju nr 7 w pierwszy dzień pobytu urządzili w łazience największą powódź w całej historii ośrodka w Gozdawie…….. Podczas spotkania organizacyjnego miała też miła chwila , otóż kadra dla zawodników którzy w minionym roku szkolnym otrzymali średnią równą lub wyższą niż 4,0 wręczyła talony o wartości 50 zł do wykorzystania w sklepie PoloMarket w Świeciu. Na zakończenie dnia na godzinkę wszyscy udaliśmy się na halę pograć jeszcze troszkę w piłkę. Po wieczornym apelu wszyscy już w swoich pokojach grali w gry , oglądali filmy itd.itd.itd………..Kilka tzn. kilkanaście nocnych interwencji Kierasa i Trenera było……… Pierwszy dzień za nami.
Oj ciężko było wstać. Poranny rozruch , śniadanko , nowe getry i poranny trening. Raczej trening który nie należy do ulubionych. 16 minut ciągłego biegu w terenie , powrót na miejsce startu w 15 minut. Ponownie bieg na metę odcinka ale już musieliśmy przebiec go w 14 minut. A na koniec bieg parami na czas indywidualny czyli ile mocy w płucach i nogach. Najlepszy czas wykręcił „Guri” 11:10 , drugi był „Andrzej” 11:22 a trzecie miejsce zajęli „Lipa” i „Bonio” 11:30. Jeden odcinek wynosił 2,7 km czyli przebiegliśmy ogólnie 10,8 km. Była też grupa osób która niestety musiała ten odcinek zaliczyć ponownie na popołudniowym treningu. I zaliczyła. Obiadek , popołudniowa sjesta , trening i na basen ! Zrobiliśmy zawody pływackie i po wielu eliminacjach najszybszym pływakiem był „Igła” , drugi „Kawenik” trzeci „Aras”. Po kolacji podział owoców które Kiero z Trenerem kupili nam w Mogilnie gdzie byli załatwiać sparing z tamtejszą Pogonią. Na koniec dnia Kiero przeprowadził trening z bramkarzami a Trener na sali rozpoczął specjalistyczne testy. W pokojach już spokojniej , widać zmęczenie ………..Drugi dzień za nami.
Trzeci dzień standardowy. Ciężki poranny trening i dalej wszystko zgodnie z planem. Dodatkową atrakcją był turniej w tenisa stołowego w którym uczestniczyli wszyscy obozowicze wraz z kadrą . Po całodniowym turnieju który był rozgrywany w przerwach między stałymi punktami programu najlepszym pingpongistą obozu okazał się „Dżezmyk” który we wielkim finale pokonał „Igłę”. Trzecie miejsce zajął Trener ale zrzekł się tego miejsca na korzyść swojego rywala z małego finału „Wietrzyka”. Byliśmy też na basenie gdzie były toczone walki „jeźdźców na koniach”. Najlepszymi byli „Rex” z „Gurim” którzy po morderczej i długotrwałej walce finałowej pokonali „Kapiego” z „Marikiem”. Wieczorem wszyscy razem na świetlicy oglądaliśmy mecz Wisły Kraków z Litexem Łowecz. Doping był ogromny …….. Trzeci dzień za nami.
Poranny rozruch odwołany ze względu na dzisiejszy sparing. Pobudka też przesunięta o 30 min. Śniadanko , trening , obiad i wyjazd autokarem do miejscowości Gębice gdzie rozgrywamy sparing z Pogoniom Mogilno który przegrywamy 3:2. Bramk dla nas strzelili „Dżezmyk” i „Bonio”. Tragedi z tego nie robimy ponieważ jesteśmy na etapie przygotowań i wynik tutaj jest nie ważny. Istotą sprawy jest zaliczenie jednostki treningowej. Wieczorkiem kolacja i tradycyjnie do sklepu a pozniej wspolne oglądanie kolejnego meczu. Tym razem kibicowaliśmy Śląskowi Wrocław i kolejny wielki doping………Czwarty dzień za nami.
Wstajemy zgodnie z planem. ”Miły” prowadzi poranny rozruch. Po śniadanku rozgrywamy zawody w siatkonogę. Najlepszą ekipą okazała się drużyna „Piąteczki” w skladzie „Bonio” , „Igła” i „Dżezmyk”. Przed obiadem kadra jedzie do Mogilna po kolejną porcję owocową. Wcinamy śliwki , nektarynki , arbuzy , brzoskwinie , banany itd., lecz wszyscy pomału żyją już wieczornym wydarzeniem czyli chrztem dla dwójki zawodników którzy są z nami pierwszy raz na obozie. Zanim jednak nastąpił chrzest był trening i to dosyć wyczerpujący, później forma odnowy na basenie. Przed kolacją obóz opuścił „Marik” który musiał jechać do domu ze względu na rodzinne wesele. Kolacja i chrzest. Na początku Jakub Przesmycki i Maciej Andrzejewski przyjęli imiona do chrztu. Alfons i Alfred. Kolejnym etapem chrzczonych była wizyta u stylisty. W tą role wcielił się „Semrik” . Nastepnie Alfons i Alfred przeszli specjalną odnowę biologiczną , później musieli odpowiedzieć na kilka podchwytliwych pytań. Kolejny etap to pokaz mody i wizyta u lekarza. Tu szefem kliniki był „Aras”. Na koniec tradycyjnie klapsy i „pyszny” poczęstunek. Zabawa była naprawdę super. Chłopaki z uśmiechem podeszli do sprawy. Brawo ! Wspomnę jeszcze tylko że w pokoju nr 6 powstała praca grupowa pod tytułem „Król jest tylko jeden”. Szczegółów jednak nie mogę zdradzić. To zostaje dla wtajemniczonych. ……….Piąty dzień za nami.
Szósty dzień to poranny trening a po biedzie już pakowanie i wyjazd do domu.
Podsumowując nasz pobyt w Gozdawie można stwierdzić że był to chyba najlepszy nasz obóz. Nic nam nie brakowało. Jedzenie było naprawdę pyszne , wszystkie potrzebne sprawy na miejscy. Jeżeli ktoś zapyta nas o ten ośrodek to zdecydowanie polecamy. Minusem na pewno było to że byliśmy troszkę krótko ale niestety finanse nam na więcej nie pozwoliły.
p.s.
Na koniec chciałbym „wyróżnić” pokój nr 6 w składzie „Guri” , „Jarant” i „Aras” za mega bałagan . Oni mieli nawet błoto na podłodze chociaż nie spadła ani kropla deszczu..........